Tyle rzeczy w Ameryce mnie wkurza, że to na pewno wina polskich genów. To one powodują, że czasem nie mogę przestać narzekać. Na to, że pada w maju, a przecież w piosenkach śpiewają, że w Kalifornii zawsze słonecznie. Wkurza mnie transport publiczny, którego tu prawie nie ma. Wkurza mnie niesłowność amerykańskich współpracowników, którzy na wszystko stosują wymówkę „family emergency.”
Jest jednak rzecz, której chciałabym się od nich nauczyć. Najlepiej od zaraz. Chciałbym wiedzieć, jak bez skrępowania mówić o sobie dobrze.
Pomiędzy przechwalaniem, a docenianiem siebie jest naprawdę cienka linia. Jak cienka wiedzą ci, którym zdarzyło się słyszeć, jak Kanye West w 2013 roku w programie Jimmy Kimmel Live nazwał się geniuszem. Twoje zdrowie, Kanye!
Już widzę jak pod nosem krytycznie wykrzywiacie usta i prychacie, „Amerykanie? Przecież cały czas się przechwalają!” Okazuje się, że nie zawsze tak jest. Ostatnio na spotkaniu semi-polonijnym usłyszałam amerykański dowcip. „Nie pytaj Polaka, jak się ma, bo jeszcze Ci powie prawdę.” Jak cię widzą, tak o tobie żartują.
Jak nas widzą
- trudno wyciągnąć od nas cele, wizje i marzenia na przyszłość, bo wierzymy, że mówiąc o nich głośno, zapeszymy i się nie sprawdzą.
- nie dzielimy się otwarcie sukcesami, żeby nie pomyślano o nas, że się wywyższamy.
- nie umiemy przyjmować komplementów.
- podkreślamy nasze umiejętności poprzez krytykowanie innych. Mówię ci, że Jaś coś spaprał, a wiem to, bo ja bym nie spaprała. Znaczy: ja jestem mądra.
A jak nas widzą? Od mojego klienta Amerykanina, który dużo pracuje w Polsce, na Ukrainie i w Rosji słyszałam bardzo ciekawe zdanie na nasz temat.
Szkoda tylko, że lęk (zapeszę) i narzekanie (oj ten Jasiu) powoduje wydzielanie kortyzolu, który więcej szkody nam przynosi, niż pożytku. Ludzie to zwierzęta stadne. Większość naszego czasu spędzamy na komunikowaniu się z innymi. Czyż nie byłoby pięknie komunikować się z bliźnim w taki sposób, aby każdemu z nas zwyżkowały oksytocyny i dopaminy?
Żarty na bok.
Skąd tak u mnie nagle potrzeba, żeby nauczyć się bez skrępowania mówić o sobie dobrze? Każda niemal obecność ma spotkaniach networkingowych udowadnia mi, że nie umiem tego robić, tak jak wytrawni lokalni gracze. Staram się chodzić dosyć regularnie na HRNetwork Silicon Valley, San Francisco Hacking HR i spotkania ICF San Franciso Bay Area. Moją główną motywacją jest poznawanie innych coachów i konsultantów, poboczną HR Business Partnerów. Przyjazny HR Biznes Partner jest przepustką do wejścia na tzw. listę wewnętrzną coachów, dzięki której można ominąć duże firmy konsultingowe, które w łańcuchu pokarmowych dostawców w USA zabierają nawet do 70% ceny za sesję. To w sumie nie jest, aż takie straszne, bo przeważnie potrafią też wynegocjować cenę wyższą za sam coaching niż mała firma albo solopreneur. Nawet, jeśli dostanie się do firmy bez pośredników, zwiększa szansę o zwrot z inwestycji „tylko” o ok 40% to i tak jest to gra warta świeczki. Wiedzą to wszyscy coachowie na eventach, który niczym szarańcza, otaczają potencjalne przepustki do raju.
To była jedna z pierwszych rad, jaką dostałam od zaprzyjaźnionego coacha z Nowego Jorku. „Inga musisz chodzić na eventy networkingowe i poznawać HR BP. Pokazać się. Nawet, jak ciebie na listę swoich coachów nie wezmę, a zobaczą ciebie w ofercie innej firmy, to już nie będziesz kimś anonimowym.”
Mała uwaga na temat organizacji zrzeszających profesjonalistów w USA. Po prostu musisz być aktywny w kilku, a najlepiej udzielać się jako członek rady jednej z nich. Jest to oczywiście działanie non-profit, jednak bardzo cenione w twoim CV.
Wiedząc to, byłam pewna, że na spotkaniach tego typu, nie spotkam jedynie głodnych kontaktów coachów, lecz także realnych pracowników działów HR dużych i znaczących organizacji.
Wiedzieć, że tam będą to jedno. Wypaść dobrze, to drugie. Co dalej?
Jak wywrzeć dobre wrażenie na wydarzeniu networkingowym?
Po pierwsze, zrozum, że mówić o sobie dobrze nie oznacza przechwalania się, lecz mówienie faktami. Intersującym faktami. Faktami, które są potencjalnie znaczące dla twojego rozmówcy.
Po drugie, tego typu mówienie faktami oznacza rzetelne przygotowanie się przed spotkaniem. Dowiedz się, kto może tam być. Niestety dla twoich danych, USA to kraina sprzed RODO. Czasem nawet dostaję pełną listę mailową uczestników przed spotykaniem. Dalej sprawdź, jaką ta osoba ma rolę w swojej organizacji. I oczywiście zastanów się, co może być interesującym studium przypadku w jej organizacji.
Po trzecie, nie zaczynaj od zalania rozmówcy swoim przygotowanym monologiem. Zacznij od pytań. „Co ciebie dzisiaj tutaj sprowadza?”, „Jakie masz oczekiwania wobec prelekcji?” „Jaką masz rolę w tej organizacji?” „Jakich innych prelegentów polecasz?”
Po czwarte, jeśli ciebie zapytają o „your previous coaching engagement”, czyli zakończony proces coachingowy to znaczy, że naprawdę chcą w tym momencie o nim usłyszeć. Nie jest to kurtuazyjne pytanie typu „Jak się masz?”
Po piąte, omawiając swoje doświadczenie, zaznacz:
- Jaki typ instytucji ciebie wynajął? Duża? Mała? Średnia? Start-up? Fortune 500? Branża?
- Kto był zaangażowany w proces? Tylko sam coachowany? Jak zaangażowani byli interesariusz?
- Bardzo pobieżnie opowiedz o tym, jak ustalano i mierzono cele.
- ROI – Return On Investment. Zwrot z inwestycji. Tego tematu w USA nie unikniesz. Możesz mówić w procentach, w zarobionych pieniądzach, w danych z 360°. Ja mam opowieść o Return On Expectations, czyli zwrocie z oczekiwań.
- Mogą pojawić się pytania na temat różnego typu badań i assessmentów, z których korzystałeś.
To chyba na tyle. Spodziewaj się pytań pogłębiających, o ile temat będzie dla twojego rozmówcy interesujący.
Zatem wracając do pytania zadanego w tytule: Jak mówić o sobie dobrze?
Po prostu mów faktami.
Autorka:
Inga Bielińska, kontakt: inga.bielinska@gmail.com
Warto mówić nie tylko dobrze, ale mądrze o sobie. A najlepiej wciągnąć w rozmowę i dobrze się bawić, nie nadymać. Dziękuje Inga Bielinska, bardzo dobry artykuł.