Na każdym profesjonalnym kursie dowiesz się, że oba te nurty coachingu niczym się nie różnią, bo coaching, w swojej istocie, jest ten sam, jako coachowie uczymy się rozwijać te same 11 kompetencji, trzymamy te same standardy i podążamy za tym samym kodeksem etycznym. Również struktura sesji oraz wiele tych samych narzędzi jest używanych w obu rodzajach coachingu. Oba nurty traktują klienta w sposób holistyczny, widząc w nim całość niepodzieloną na życie zawodowe i osobiste. Dlatego wybierając kurs, zwłaszcza akredytowany przez stowarzyszenia coachingowe, takie jak np. ICF, nie ma większego znaczenia, w jakim nurcie się uczysz. Program uczący podstaw coachingu jest prawdopodobnie ten sam.
Podstawowa różnica
Jednak w praktyce jest jedna subtelna różnica między biznes coachingiem a life coachingiem. Polega ona na tym, że przy tym pierwszym klient przychodzi ubrany w garnitur a w drugim nie. I to ma ogromnie znaczenie! Garnitur (bądź jego brak) wyznacza pewien kontekst tego, w jaki sposób możemy pracować z klientem, jest symbolem środowiska, w którym ten proces proponujemy i przeprowadzamy.
Kiedy pracujemy z klientem w garniturze, to „garnitur” jest symbolem pewnej ramy, oznacza kontekst organizacyjny, firmowy. Są w nim pewne role, pewne pisane i niepisane zasady, kanony, które, tak jak garnitur na ciało, nakładają się na proces coachingowy. Trochę czasu zajmuje, aby klienta z tego „garnituru” rozebrać, aby zobaczył siebie prawdziwego, nie schowanego za daną rolę, aby uznał swoje uczucia czy intuicję, aby miał odwagę dotknąć tematów czy spostrzeżeń, które nie mają tylko firmowego charakteru. „Rozebrać” oznacza tutaj pozwolić klientowi poczuć się swobodnie ze sobą, pozwolić sobie na autentyczność, uwolnić się od oceny, od tego jak będzie postrzegany. Inny jest zatem sposób budowania kontaktu i zażyłości z klientem. Tu zdobycie zaufania klienta i jego poczucia swobody wymaga od coacha czasu i świadomych umiejętności. Zazwyczaj potrzebujemy udowodnić, że na takie zaufanie zasługujemy i że mimo kontekstu organizacji widzimy w nim przede wszystkim człowieka.
Z drugiej strony „garnitur” wymaga też pewnego uhonorowania i uszanowania. Bez znajomości struktury organizacji, jej celów, norm środowiska trudno jest przeprowadzić efektywny proces coachingowy. Z jednej strony klient potrzebuje przy coachu ten garnitur zrzucić, ale z drugiej – w pełni go poznać i za nim podążać. Dlatego od biznes coacha wymaga się znajomości tej struktury. Ma to odzwierciedlenie w tworzeniu układu coachingowego – planowaniu procesu, wyborze coacha, ewaluacji w środku i na zakończeniu procesu, miernikach efektywności, sposobie komunikacji, sporządzaniu umowy. Kontekst ten bardziej uprawnia do połączenia coachingu z mentoringiem przy klarownym zaznaczeniu obu metod.
A jak to jest w life coachingu?
W life Coachingu tego garnituru nie ma. Klient przychodzi w wygodnym, miękkim stroju, po godzinach, w trampach. I tu, trzymając się tej metafory, jest już na wstępie bardziej sam ze sobą, „wygodnie i blisko ciała,” gotowy na pracę coachingową, którą sam wybrał, o której sam zdecydował. Luźny strój zaprasza do większej otwartości i naturalności. Klient przychodzi do coacha bez tytułu czy określonego stanowiska, które pełni. I nawet jeśli skupia się na celach zawodowych jest to jego bezpośredni wybór. Nie ma tu aspektu trzeciego obiektu, którym jest sponsor, nie ma rozmowy trójstronnej przy planowaniu procesu, która odbywa się przy biznes coachingu. Jest tylko coach i klient – który sam sobie jest i sponsorem i klientem. Ta zadeklarowana gotowość klienta i większa w związku z tym otwartość pozwala coachowi od razu wykorzystywać pewne techniki, które w biznes coachingu wymagają wspomnianego zdobycia zaufania klienta. Inny jest również sposób tworzenia układu coachingowego, który nie zawsze wymaga spisanej umowy, inny jest też sposób przeprowadzenia sesji zerowej.
Od lat obserwuję jak przebiegają szkolenia na temat komunikacji w dużych korporacjach a jak w środowiskach rozwoju osobistego. W korporacjach są kroki, metody, zasady, ściągawki. Podczas tych drugich – ludzie podchodzą do siebie i się przytulają. Są to te same osoby. Inne jest tylko środowisko.
Klient bez garnituru jest bardziej otwarty na siebie samego niż na poznawanie zasad. Dla niego piramida zmian Roberta Diltsa nie kończy się na Misji tylko na Duchowości. W life coachingu spokojnie może paść słowo „dusza”. Lepiej też sprawdzają się wszelkie interwencje, które mają podłoże rozwojowe i pozwalają klientowi spotkać się głębiej ze sobą – techniki mindfullnesowe, świadomy oddech, niektóre inspiracje z z terapii krótkoterminowej , psychologii pozytywnej i transformacyjnej. Coaching nieustannie się rozwija i adaptuje je na swój użytek.
Różne kompetencje
Czy w związku z tymi różnicami coach potrzebuje jednak innych umiejętności niż tylko rozwijanie podstawowych kompetencji coachingowych? Oczywiście tak. Potrzebuje rozwijać wiedzę o środowisku, w których zaprasza do coachingu – czuć się dobrze w garniturze lub czuć się dobrze bez garnituru – w zależności, który z tych rodzajów coachingu jest mu bliższy. Znajomość i doświadczenie biznesowe jest bardzo wskazana przy biznes coachingu, doświadczenie w rozwoju osobistym – w life coachingu.
A zatem w obu nurtach spotykamy tego samego człowieka, jednak „garnitur” wyznacza pewne różnice przy stosowaniu kompetencji takich jak: budowanie kontaktu, budowanie układu coachingowego, planowanie i wyznaczanie celów. Inne są też podłoża inspiracji. Dlatego ten sam coaching w obu wydaniach ma nieco odmienny „ubiór”. I każdy początkujący coach potrzebuje poznać nie tylko zakres samego coachingu jak również środowisko, w którym ten coaching zachodzi.
Autorka:
Iwona Kubiak, coach PCC ICF, kontakt: coach@iwonakubiak.pl