Czy tytuł brzmi wystarczająco dramatycznie? Dobrze. Tak ma być.
Zacznę od początku, czyli od słowa.
KIM JEST SOLOPRENEUR?
SOLOPRENEUR różni się od ENTREPRENEURA (przedsiębiorcy) tym, że solo-przedsiębiorca zaczyna biznes bez chęci zatrudniania ludzi, bo jego przedsięwzięciem jest najczęściej jego marka osobista. Inaczej niż freelancer, który wynajmuje się różnym instytucjom i osobom i nie dba o swoją tożsamość i identyfikację na rynku, solopreneur ma na celu wzmocnienie swojego brandu.
Większość coachów w USA definiuje się jako solopreneuerzy, czyli osoby, które same prowadzą swój biznes i są jednoosobowo odpowiedzialne za jego sukces lub porażkę. Wszyscy teraz wizualizujemy na swoich plecach ciężar, który niemalże przygniata do podłogi.
Właśnie w tym miejscu zaczynają się dla mnie schody, które same w sobie są trudniejsze do pokonania od prostej drogi, a co dopiero z ciężarem odpowiedzialności na plecach. Ja niestety już zapomniałam trochę, jak to jest pracować samemu. Miałam koło siebie wspaniałych ludzi, z którymi nie tylko dobrze się pracowało, ale też rozmawiało. Jeśli nie wiedziałam, jak coś zrobić, to zawsze w komórce znalazł się numer do kogoś, kto znał kogoś, kto wiedział jak.
Teraz tych osób jest o wiele mniej, bo swój network buduję tu znacznie krócej niż w Europie. Po drugie, w Kalifornii znanej z procesów i oskarżeń, ludzie nie chcą tak chętnie dzielić się radami, bo jeszcze uznam, że należy się ich pozwać do sądu, jeśli rada okaże się nieprzydatna. Pytań natomiast jest bardzo wiele na tym OBCYM, w prawie każdym aspekcie, terenie. Nic nie działa w Stanach tak samo – ani podatki, ani bankowość, ani zakładanie firmy. Gdybym tutaj zdobywała moje pierwsze doświadczenia zawodowe, nasiąknęłabym pewnie każdą różnicą i uznała ją za normę. Jednak dorastałam jako przedsiębiorca wpierw w Wielkiej Brytanii, a potem w Polsce. Jeśli ktoś jeszcze będzie narzekał w Polsce na podatki to znacząco zacznę przewracać oczami i szybko zmienię temat.
Z każdą odmiennością, której doświadczam tutaj w codziennym życiu, powtarzam sobie, że poszerzam swoje horyzonty i stymuluję mózg do ciągłego rozwoju. Jednak nawet ja, z natury krytyczny optymista, który na przeszkody reaguje tworzeniem kolejnego planu działania, muszę przyznać, że cena, jaką płacę za moją przygodę za oceanem ma też wymiar emocjonalny.
Codziennie powtarzam sobie mantrę przed lustrem: „Kelly McGonical twierdzi, że stres zabija tylko wtedy, jeśli w to uwierzymy.” Podjęłam decyzję, żeby NIE WIERZYĆ w śmiertelne skutki uboczne stresu.
STRES – EMOCJONALNA WALUTA ZMIANY
Nie wierzyłam, kiedy absurdalnie długo musiałam czekać na papierek pozwalający mi legalnie pracować w USA, pomimo że rodzaj wizy gwarantował mi pozwolenie na pracę od razu.
Nie wierzyłam w to, kiedy konsultowałam się z tabunami księgowych, a każdy z nich miał inną teorię na temat tego, jaką należy założyć tu firmę, a potem czy należy płacić estymaty podatków czy nie.
Nie wierzyłam w to, kiedy nie wiadomo z jakich przyczyn telefon komórkowy, od najlepszego podobno dostawcy usługi, odmawia połączeń w budynkach. Przecież to tylko Dolina Krzemowa.
Nie wierzyłam w to, kiedy pierwsi potencjalni klienci z USA krzywo patrzyli na moje referencje z Europy, nawet z firm Fortune 500 (wszyscy tu o to pytają) na poziomie executive i dopytywali, czy chociaż jednego coachingu w USA nie zrobiłam. Nawet life’owego.
Nie wierzyłam w to, kiedy zmagałam się z większymi i mniejszymi absurdami lokalnej opieki zdrowotnej.
Stres jednak był. Kiedy powtarzałam sobie: „Inga rób swoje. Wytrwałość i systematyczność to podstawa skuteczności. To twoje koło ratunkowe. Rutyna w działaniu. Zaplanuj i zrób to, co zaplanowałaś.”
Mogę teraz z perspektywy dziewięciu miesięcy powiedzieć, że sobie niezły koktajl Mołotowa zafundowałam. Szok kulturowy plus budowanie swojej marki na nowo nie jest łatwe.
To teraz czas przejść do tej mniej dramatycznej części. Dante by ją nazwał komedią, bo ma dobre zakończenie. Jednak do śmiechu mi na pewno nie było.
JAK SOLOPRENEUR W OBCYM KRAJU RADZI SOBIE ZE STESEM
- Solopreneur dba o trzy wymiary swojego życia: sen, ruch i głębokie relacje z najbliższymi. Szczególnie ten ostatni element każdego dnia podnosił i podnosi mnie na duchu. Starałam się skupiać na wspieraniu córki, która przeżyła ogromny szok, bo nie znała języka angielskiego i została przez system szkolnictwa w USA zakwalifikowana do klasy o rok wyżej. Czyli musiała nadrabiać jeden rok matematyki w języku, który był dla niej obcy. Z dumą muszę powiedzieć, że nie tylko teraz mówi już bardzo dobrze, to jeszcze z matematyki na testach nie schodzi poniżej 95%. Skupienie się na Adzie poskutkowała kilkoma wymiarami:
- Zaangażowałam się w życie szkoły oraz klasy i dzięki temu poznałam innych rodziców. Niektórzy z ich polecali mnie i nadal polecają, jako coacha.
- Zaangażowałam się jako coach i trener w programy dla rodziców i dziewcząt.
- Nawiązałam bliższą relację z córką, dzięki której codziennie ćwiczę się w komunikacji nastawionej na rozwiązania w duchu win-win.
- Solopreneur dba o relacje w Polsce, bo czynnikiem najbardziej stresogennym jest tęsknota za rodziną i przyjaciółmi. Jak? Ja na przykład regularnie organizuję telekonferencje (dziękuję ci Zoomie i WhatsAppie) oraz angażuję się w projekty zdalne z polskimi współpracownikami.
- Solopreneur każdego dnia działa na rzecz realizacji swoich celów. Jak mawiał Picasso: „Żadnego dnia bez kreski” tak i i ja każdego dnia wysyłam oferty, networkuję, spotykam się, jestem aktywna i obecna w mediach społecznościowych. Słowo KAŻDEGO jest tutaj kluczowe. Moja seria video „Question of the Day” jest publikowana na LinkedIn od poniedziałku do niedzieli. Codziennie też piszę artykuły lub pracuję nad książką.
- Solopreneur codziennie się uczy poprzez lekturę, podcasty i artykuły. Uczy się aktywnie tworząc przy okazji content do swoich mediów społecznościowych.
- Solopreneur buduje aktywnie swoją markę na rynku biznesowym, jednak dba o swoją tożsamość i poza nim. Dla mnie ważnym aspektem tej tożsamości jest mój projekt „Wytrwałość – Historia Osobista”, który nie jest bezpośrednio związany z moją pracą zawodową, a z pasją i misją osobistą: pomagać ludziom realizować swoje marzenia i żyć w harmonii ze swoimi potrzebami. Drugim elementem jest turystyka piesza ucząca mnie pokory wobec swoich możliwości i podziwu do natury.
- Solopreneur traktuje porażkę jak trampolinę, na której wyskakuje wyżej. Nie udało mi się potencjalnego klienta przekonać, co takiego zrobiłam? Czego mogłabym zrobić więcej? Co inaczej? Jak postąpię następnym razem?
- Solopreneur mówi otwarcie o swoich niepokojach i lękach. Prosi o pomoc. Rozumie, że nie jest superbohaterem z komiksu, tylko superludzkim człowiekiem, który czasem nie wie, czasem się boi i często błądzi. Na szczęście umie prosić o pomoc, zapytać o drogę i pośmiać się sam z siebie z przyjaciółmi.
Autorka:
Inga Bielińska, kontakt: inga.bielinska@gmail.com